Maseczka. Jednoaktówka sentymentalna

AGNIESZKA:

Marek, całe szczęście, że te maseczki poszły w odstawkę. Nie wygłupiaj się, możesz już zdjąć. Wiesz co, według mnie to one i tak na chuj były. Wiesz dlaczego? Bo to gówno by dało, jeśli ktoś na prawdę ma tego wirusa to maseczka nie pomoże. Ok, może i coś tam zminimalizuje, ale generalnie to se można ją wsadzić wiesz gdzie. Zresztą połowa to ją nosi na samych ustach albo w ogóle pod brodą czyli kompletnie bez sensu, ale właśnie tak to wygląda, zwyczajna fasada, grają z nami w kotka i myszkę. Raz, że trzeba nosić a za chwilę, że już nie trzeba. Phy, co za brednie, jakby ten cały koronawirus kurwa zniknął w ciągu jednej nocy. Kumasz? Zakładając, że on w ogóle jest, że to nie jest wielka międzynarodowa ściema. Serio. Ja bym się nie zdziwiła, jakby się okazało, że wciskają nam kit. No nie? Próbują odwrócić naszą uwagę, mydlić nam oczy i pod przykrywką globalnej pandemii kraść i kombinować. Pandemia – srandemia, kurwa! Im się wydaje, że jesteśmy frajerami, co to łykną byle gówno. Ale ludzie swój rozum mają, nie? Wiesz, to na pewno był jakiś ustawiony przetarg na te maseczki. A teraz to jeszcze gorąco w tym gównie. Nie da się oddychać. Niech sami do chuja w tym chodzą. Zresztą właśnie oni nie chodzą! Widziałeś?! A to na cmentarz, a to pod pomnik, tam, sram, żadnych maseczek, żadnych odstępów, nic! A nam każą nosić, bandyci! Najważniejsze, że już po wszystkim. Teraz tylko trzeba ją trzymać gdzieś pod ręką, jak wchodzę do sklepu czy gdzieś, ale na moje oko to bzdura, zachowanie pozorów. Bo Marek, tak między Bogiem a prawdą, to chuj ci daje ta maseczka?

MAREK

Łzy w nią wsiąkają.